Moje pierwsze 2 wypady na "tor" to był Moto Park Kraków, też seryjnym zupełnie samochodem (przód chinole Zeetex, tył Falken). Fun spoko (jak ktoś nigdy nie był na torze, to nawet taki ośrodek szkoleniowy jak Motopark w Krakowie da frajdę, no ale człowiek naoglądał się SuperOesów na Kielcach i pojechałem tam. Na szczęście trafiłem na Peugeota 206 GTi seryjnego i 2x seryjne BMW E46, więc walczyłem o jedno z 4 ostatnich miejsc
). I z całym szacunkiem Maćku, ale nawet wypad seryjnym samochodem daje mnóstwo frajdy i idę nawet o zakład, że taka osoba ma więcej przyjemności niż osoba walcząca o podium w generalce, czy w swojej kategorii, bo tam to już jest lekka spina. Jak człowiek walczy o to, by zrobić lepszy czas niż kolega, którego poznało się chwilę wcześniej na torze i wykręcisz lepszy czas o ułamki sekund od ostatniego w klasyfikacji Peugeota, a o 1 minutę gorszy od 1 miejsca w generalce, to i tak micha cieszy się strasznie
.
Człowiek po prostu musi mieć świadomość po co tu przyjechał (tak jak Radzio napisał - jak bardzo ma wybujałe ego). W niedzielę na Jastrzębiu był koleś Corvettą C7, raczej pierwszy raz na torze i kiedy pani zapytała go przy rejestracji w jakiej grupie chce jeździć (szybka/wolna), to mówił taki pewny siebie "mam ponad 400 koni, więc szybka". Później tylko patrzyłem, jak tworzył się sznur samochodów za nim
)), i chyba nawet po dwóch sesjach zrezygnował, bo nie widziałem go już później. Ego destroyed
Wiadomo, że z czasem człowiek chce więcej (więc ulepsza swój samochód) i chciałby objechać coś szybszego (teraz jestem na takim etapie właśnie, pewnie wszyscy przez to przechodzili) i frajdę mi sprawia, jak słabym samochodem objadę (czyt. zrobię lepszy czas) coś mocnego, jak AMG A45, Giulię, czy M2 albo nawet jak wpadnę w jakiś poślizg nadsterowny niekontrolowany i go wyprowadzę. Takie coś daje fajne emocje