Panowie, taka sprawa która może i błaha jest (bo chodzi o Matiza), ale wkurza mnie strasznie. No więc jest sobie Matiz 1999r, od nowości w rodzinie, zrobił wpierw u siostry w 16 lat całe 65tkm, serwis zawsze w ASO, zalewany niby zawsze olej Daewoo 5W30 (no taki mieli w ASO), nawet bańka tego stała kiedyś w garażu u siostry. Po tych 16tu latach autko poszło do mnie, żeby moja kobieta miała coś do pracy (2x17km dziennie). Jej Matiz pasi, nie kwestionuje tego wyboru. No więc po przejęciu auta patrzę na olej na bagnecie, tam poziom max i olej bardzo ładny, miodowy – a wiem że ostatni serwis to było coś 2 lata i 7tkm. No to standardowa płukanka LiquiMoly, i Total 5W30. Po 1000km olej na bagnecie czarny. Nie, nie brązowy, ale jak w dieslu, no smoła. I ok. 0,5 ltr już nie ma… No to nie ma rady, bańka ropy, nowy olej, tanie filtry, i jazda – mieszanka oleju i ropy 50/50, 15 minut na wolnych, dalej smoła. Dopiera za trzecim razem poleciało coś trochę przejrzystego. Znowu Total zalany, i znowu po 1000km olej ciemny, trochę mniej ale dalej stanowczo za bardzo ciemny. Zużycie jakoś 0,2-0,3ltr/1000km. Po 5tkm znowu płukanki aż leciało czyste, itd. aż do teraz. Pierścionki naftą zalewałem, ceramizera dodawałem, no chyba tylko indiańskich tańców nie odprawiałem. Jest 35tkm zrobione, od chyba trzeciej wymiany (co 5tkm) leje Specola 5W40. Zużycie oleju się unormowało na poniżej 0,1ltr/1000km, ale dalej trzeba 3 razy płukać, żeby z michy poleciało coś co przypomina olej z benzyniaka. Teraz dodałem do świeżego Specola Archoila2300, zobacze co się stanie
Jakie macie teorie? Co tam się pochrzaniło że tak syfi olej? Nie zmieniali w ASO oleju tylko na fakturze go pisali, i się syfu tyle osadziło we wnętrzu silnika??