Może ktoś to kiedyś ćwiczył... Jest sobie normalny termostat cieczy, taki jak na fotce:
termostat
Otwarcie zaczyna się przy 83st, a dopiero około 100st jest otwarty do końca. Silnik w którym siedzi ten termostat to stary TD nielubiący temperatur powyżej 90st jeżeli idzie pod obciążeniem - no materiał głowicy nie wyrabia, pęka. Najniższa dostępna temperatura otwarcia to 80st, ale znowu mamy pełne otwarcie dopiero w rejonie 98-100st. Można by na pewno dobrać coś z innego silnika, są te takie termostaty Mashimoto co sie otwierają i w rejonie 65st, ale to jest diesel użytkowany na co dzień - no przy spokojnej, codziennej jeździe te 80st musi mieć. Ale pod butem nie powinien przekroczyć 90st, najlepiej jakby pełny przepływ miał przy 85-87st - błędne koło.
Czy są gdzieś do dostania termostaty o takiej podobnej budowie, które miałyby mniejszą histerezę, mniejszą różnicę między początkiem otwarcia, a pełnym otwarciem? Albo jakieś patenty z podgrzewaniem termostatu jak w nowszych autach, ale możliwe do zamontowania przy wspomnianym termostacie starej generacji?
Myślałem już też o wyrzuceniu tego wkładu zupełnie, i zastosowaniu na wężu do chłodnicy przepustnicy i czujnika temperatury w miejscu seryjnego termostatu, regulowania tego siłownikiem podciśnieniowym i zaworkiem N75 zależnie od temperatury i ciśnienia doładowania - to by było rozwiązanie optymalne, tylko że sterowanie tego trochę przekracza moje pojęcie o elektronice.
Jakieś pomysły jak to ugryźć?