no więc złapałem dorodnego blachowkręta w oponę na totalnym zadupiu w Czarnogórze.
Jedyny dostępny wulkanizotor w okolicy naprawił w następujący sposób:
- wyszarpał wkręt
- "rozrobił" dziurę czymś w rodzaju korkociągu
- bez zdejmowania opony wsadził w dziurę 2 gumowe "sznurki" przy pomocy czegoś w rodzaju szydełka
- popryskał oponę jakimś mydłem, były lekkie bąbelki więc wcisnął jeszcze trzeci gumowy "sznurek"
- powiedział że jest git i "będzie Pan zadowolony"
- wziął 10E za robotę
Po mojemu to dziury łata się od środka czymś w rodzaju grzybka. Tak też mu tłumaczyłem ale na migi odpowiedział że grzybków niet i tak jest dobrze.
Teraz nie chodzi o te 10 euro tylko czy na czymś takim można jeżdzić?
Czeka mnie trochę czarnogórskich serpentyn a potem 2tys. do domu. Opona tylnia ale nie chciałbym latać jak duda po autostradzie.
Zapas to 16" więc też słabe na dłuższą metę, plus 225 nie wejdzie we wnękę a bagażnik mam full
Ktoś się spotkał z "szydełkowaniem" opony od zewnątrz?