Witam wszystkich, chcialbym opisać swoje skromne autko, które mam od 2010 roku a marzyłem o nim od dziecka Fabrycznie zielone DTM Edition, w wersji żaglówka, czyli 2.0 8V 115KM.. Po miesiącu od zakupu wyleciał fabryczny silnik i zawitał 3.0, długo tam nie został, bo korba bokiem wyszła, wleciał drugi 3.0,ale po roku też się z nim pożegnałem. Zakupiłem uturbione 3.0 z forum CT, ale silnik był g** warty i po 200 km wyzioną ducha, więc stwierdziłem, że sam sobie wydłubię coś. Więc, nadal jest to V6, blok pochodzi z Saaba'a 9-5, wał korbowy, pompa oleju również. Korbowody to kucizna Prism, tłoki to również kute Mahle przeznaczone do LET'a oryginalnie, szpilki ARP, śruby głowicy również, głowice same to Omega, tylko dość mocno rozwiercona, bez "eko-fasolek" w wydechu. Przekladki odprężające z kwasóweczki 2mm, plus dwie seryjne uszczelki pod głowice, co dało razem 6mm podniesienia względem serii. Turbo jakie tam hula to GT35 (replika Garetta), cały układ wydechowy 70mm z kwasówki oczywiście. Napęd na przód, F-25 skrzynia, sprzęgło spiek 6-cio łopatkowy, doładowanie w tej chwili bardzo "lightowe" wynoszące zaledwie 0,6 BAR'a. Jeszcze nie hamowana. Na dokładę ogromna turbo-dziura, auto jedzie od jakiś 4000 obr/min.. W tej chwili jestem na etapie poszukiwania kompresora, który ma wypełnić dziurę w doładowaniu poniżej 4000 obr.
Zdjęcia auta, jakie jeździło w tym sezonie, póki jest cała, bo na dniach znów wyjmę silnik i będę dłubał Aha, całością steruje Vems.