Czy może ktoś mnie oświecić czemu każdy projekt musi mieć kuciznę, suszarkę, "odrobinę" niezbędnych szpargałów no i obowiązkowo fajkocewki tfsi. Czemu utarło się, że jak jest aparat zapłonowy to z założenia nie masz szans, na pewno wybuchnie, złapiesz misfire i tak dalej. Rozumiem, że energia cewki tfsi jest lepsza od aparatowej, rozumiem, ze podana jest w punkt aparatowa niekoniecznie. Jak to jednak działa, że kiedyś budowali motory na aparatach i śmigały (patrz b grupy), amerykany budują grube silniki z aparatem i też śmigają. Więc o co chodzi. Jakieś tajemne kwestie o których nikt nie chce mówić?? Czy propaganda producentów świń??

Po pierwsze cewki uruchamiasz w sekwencyjnym zapłonie i mają dłuższą żywotność, niż jedna cewka obsługująca kilka cylindrów jednocześnie. Po drugie unikasz rozdzielacza i palca, czyli rzeczy, które są podatne na ścieranie i zapłon "stykowy". Po trzecie masz więcej czasu na ładowanie cewki sterując je w sekwencji (mocniejsza iskra). Po czwarte jak padnie Ci jedna cewka pojedyncza to dojedziesz do domu na jednym baniaku mniej, a jak padnie cewka główna lub aparat to stoisz i dzwonisz po lawetę. Po piąte unikasz przewodów zapłonowych i problemów z nimi - w cewkach masz tylko fajki, które rzadko ulegają awarii i nie są narażone na przetarcie, nie ruszają się. Pomijam fakt, że jak dmuchasz po 2 bary to na zapłonie na aparacie wypadnie Ci zapłon książkowo na gorącym silniku bez wzmacniacza iskry, a na cewkach pojedynczych po prostu nie jeśli zadbasz o odpowiednie świece i przerwy na nich...

Powodzenia w jezdzeni bez 1 cylindra to po jeden. Po 2 cewki boscha zyja po 40 lat i nie chcą umrzeć wiec tu zalety nie ma bo tfsi padaja jak muchy.

Jedynie energia w fajkocewkach lepsza bo nie musi skakc z palca do rozdzielacza a potem przez swiece.

Połowa aut z 1.8T/2.0TFSI jechała ten raz w życiu te kilkanaście kilometrów do domu na gorącym silniku z kutającą cewką i nic im nie jest, zazwyczaj zaczyna się od świecy z zaniedbania, przez to uwala cewkę, jak uwali cewkę to jadą ludzie dalej kawałek i żyją, nie ma co przesadzać. Wiadomo, że jak przez świecę zaczyna wypadać zapłon to warto ją jak najszybciej zmienić, by uratować cewkę, ale ludzie tego nie rozumieją, zamiast regularnie wymieniać świece wolą wymieniać świece za późno i razem z nimi cewki, które udupili na własne życzenie.
Cewki TFSI przy regularnej zmianie świec i dbaniu o przerwę żyją dłużej, niż dupowate cewkomoduły ze starych VAGów, które skutecznie unieruchamiają auto, spotkałem się z tym niejednokrotnie.

Mało fachowo;]
To, że boschowskie cewki żyją po 40 lat to wiem. To, że tracę energię na przewodach, palcu, rozdzielaczu też wiem. To, że zdarza się zgubić iskierkę też wiem. Jednakże niech ktoś mnie przekona, że budując motor który w serii był na aparacie, a ja nie chcę go się pozbywać może znacząco wpłynąć to na mój przyszły silnik. Hhmm??

Chciałbym by któryś z Kolegów napisał, ze 300KM to spoko ale dalej nie bo: Będzie misfajer i korba wyjdzie. Ja zapytam się ale niby czemu ma wyleźć. Skoro zakuta jest??

No podzielcie się wiedzą.



p.s. silnik 2.2 20vt

Ja przechodząc z KE-Jetronika na EFI w silniku MB, m103, R6 pluję sobię w brodę, że wywaliłem i opchnąłem oryginalną cewkę, kopułkę, palec, kable WN. Na oryginalnym zapłonie wszystko było OK. Chciałem lepiej to wrzuciłem fajkocewki z TFSI i szlag mnie trafia jak na nowych świecach (z odpowiednim rezystorem) co chwilę któraś niedomaga, a niedomaga w dziwny sposób bo tylko na wolnych obrotach mam wypadania zapłonu. Później podmianka na inną sztukę i czasem kilka dni jest OK, a czasem po 30min kolejna zdycha. Za kilka dni wywalam to VAG-owe cholerstwo i testuję na 6 sztukach pasywnych Bosch 0 221 504 004 wyjętych z M52 plus króciutkie kable WN.

A czasy ładowania masz dobre ? Może je przegrzewasz od over dwella.

Cała tabela dwell time wzięta z datasheet.

a może masz wtryski siemens Deka ? u mnie na wolnych obrotach deki 630 powodowały takie wypady. jest bosch jest spokój.

Cewki TFSI sa popularne, ponieważ mają ogromną energię iskry. Przy okazji są dość tanie.

WFu Spark energy 10–60 mJ for "normal" engines, up to 140 mJ for "DI" engines

http://beru.federalmogul.com/sites/default...2013_lowres.pdf

Mam Bosch 340cm3/min, wszystkie nówki sztuki. Na starym rozdzielaczowym zapłonie było OK.

Mam doświadczenia z Hondy akurat i tam aparat to dramat jakiś:
-cewka pada znienacka. Od jeżdżenia (podejrzewam, że się przegrzewa w obudowie aparatu) i od niejeżdzenia (auto stało jakiś czas, próba odpalenia spełzła na niczym- cewka trup).
-simmering wałka aparatu puszcza i całe wnętrzności pływają w oliwie
-łożysko pada, generując w ostateczności scratch of death zatrzymując wałek rozrządu przy pracującym silniku
-styki w kopułce zachodzą jakimś zielonym nalotem- prycha kicha wtedy, gubi iskrę.

Ten temat znam z warsztatowej praktyki i serwisowania części klubu honda 3miasto;] Uszczelniacz drogi, i rzadko kto to chciał robić;/

Kolejne pytanie.
Jestem w trakcie budowania 2.2 20vt. Silnik 3b na aparacie. Moje pytania zmierzają w kierunku zdobycia informacji dotyczących zasilania auta w dobrą iskrę. O ile układ paliwowy jest do ogarnięcia o tyle temat iskry jest sporny. Nie chciałbym nagimnastykować się a na koniec i tak zmuszonym być pójść w jakąś "swinię" lub podobny stand alone.


No piszcie bo wiem, że wiecie ale dzielić się nie chcecie....

To wstaw wiąche z AAN i do tego orginalne cewki jak znajdziesz sprawne albo kup nowe i tez bedzie dobrze.

No właśnie ale czemu takie parcie jest na te cewki.

z tego samego powodu dlaczego mamy bezposredni wtrysk a nie gaznik.

co nie zmienia faktu ze jak ma zostac ori ecu z 3b, to zostaw iskrownik, w przypadku jakiegokolwiek SA i tak musisz go zostawic zeby maskowac hallem bolec z zamachu. ew. przejsc na kolo z AAN i sensor pod kolem.
jak mialo by to isc na ecu z AAN no to patrzac na koszt ori cewek i fajek i modulow to wniosek nasuwa sie sam.

A w Oplu najtańsza chińska kopułka, popękana, styki wypalone i zaśniedziałe na zielono, palec oryginalny z 98 roku, przewody WN dawno mają dość i poklejone taśmą w wielu miejscach a fura chodzi jak złoto i to na LPG i silniczek bzyka jak pszczółka w takim stanie od ponad roku przy dziennych przebiegach min. 70km. Raz na 2 miesiące zerkam tylko pod maskę żeby sprawdzić czy to się kupy jeszcze trzyma i dolać 0,5L oliwy.

W zasadzie nie ma się czym chwalić. Pewnie można kupić cały majdan za czapkę gruszek. Te oplowskie aparaty to również porażka z tym czujnikiem położenia, który sypie się już na półkach w sklepie.

I sprzeglem.

z moich info:
-cena kabli i reszty duzo wyzsza niz cewek
-na zuzytej kopulce mozliwy przeskok iskry na inny cylinder = motor kaput
-iskra skacze podwojnie, czyli mozliwe, ze jest slabsza i strata na precyzji momentu przeskoku
-ograniczenie max obrotow, bo przy pojedynczej cewce czas przerwy pomiedzy ladowaniami jest bardzo krotki


aczkolwiek znajomego 2.2t 3b smigalo na 500Nm i 354KM na kopulce.